(J. Pietraszko, Spotkania, Kraków 1967, s. 6.)
2016/06/02
"Spotkanie dwojga ludzi może przybierać różną postać. Niekiedy dokonuje się ono jakby na dwóch bliskich, lecz równolegle do siebie biegnących ścieżkach. Ślad takiego spotkania w życiu jednej czy drugiej osoby może być mniej lub więcej wyraźny […]. Zdarza się, że spotkanie […] dokonuje się nie na dwóch równoległych, lecz na przecinających się drogach. Są to sytuacje, w których człowiek niejako przechodzi przez środek duszy drugiego człowieka, sytuacje groźne, choć niekoniecznie w znaczeniu ujemnym. Im silniej zarysowane indywidualności wchodzą tu w grę, tym gwałtowniejsze w przebiegu i tym groźniejsze w skutkach bywają takie spotkania. Dla człowieka nie może być obojętne, czyje stopy dotkną miejsc tak bardzo własnych i tajemniczych. Takie spotkania sprowadzają czasem wielkie rozjaśnienia i oświecenia, jakby rozsunięcie opon mroku i ciasnoty. Czasem są jak burze, które oczyszczają i odświeżają, niekiedy jednak – jak kataklizmy – pozostawiają po sobie zniszczenie, stępienie, bezwład, z którego człowiek podnosi się tylko z największym trudem, a czasem nie podnosi się wcale."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz